Podobno najtrudniejszy pierwszy krok, ale nadszedł czas,
żeby go w końcu pewnie postawić i zacząć nową przygodę. Pomysł dojrzewał od
dawna, termin narodzin miał zbiec się w czasie z narodzinami syna, gdyż bardzo nie chciałam popaść w monotematyczność swojej egzystencji i bałam się, że na macierzyńskim umrę z nudów (o naiwności!) więc żeby zapobiec
osieroceniu dziecka, postanowiłam pisać, dużo pisać, żeby nie wyjść z wprawy. No
i rzeczywistość zweryfikowała plany, opętała mnie taką miłością do naszej trzyosobowej rodziny, że wszystko zostało zepchnięte gdzieś na daleki plan albo nawet tam gdzie gołębie zawracają - jak to znajomi mawiają i projekt musiał sobie jeszcze poleżakować i dojrzeć.
Myśli w głowie rosły, rosły, pęczniały i pęczniały, i w końcu musiałam je wydać
na świat. Czasu wcale nie mam więcej, a wręcz przeciwnie, ale zawsze
odnajdywałam się w chaosie i natłoku (poczciwa filologia mnie tego nauczyła,
chwała jej za to!) i jak nóż na gardle już zawisł, wtedy bam! znajdował się i
czas, i wena, i pomysł i szybka realizacja. Liczę, że nie zatraciłam tej
umiejętności i regularnie będę dopieszczać moje „drugie dziecko” i pisać dla
Was trochę o języku, trochę o teatrze, książkach, swojej pracy i pasji, tym co mnie inspiruje,
zachwyca, irytuje, wkurza i to na tyle, że jak o tym nie opowiem to się uduszę,
a tu patrz drugie zdanie artykułu – nie byłoby to najkorzystniejsze, gdyż nie
chcę osierocić swojego dziecka. Lubię dramaty i tematy trudne i dyskusyjne więc
sporo w tej sferze będziemy się obracać. Ale będzie też miło i kolorowo.
Streszczania swojej sylwetki oszczędzę, żeby nie dublować
treści, jeśli chcesz mnie poznać, zapraszam do zakładki O Mnie. Znajdziesz
tam garść informacji
o autorce. Z drżącym sercem stawiam ten pierwszy krok i publikuję swój pierwszy post.
o autorce. Z drżącym sercem stawiam ten pierwszy krok i publikuję swój pierwszy post.
Cóż mogę rzec jeszcze…wejdź i rozgość się Czytelniku,
zapraszam do środka.
Ja, Monika.
Komentarze
Prześlij komentarz