Od wczoraj próbuję coś napisać, układają mi się w głowie
przynajmniej trzy tematy, ale żadnego z nich jakoś nie czuję, ani nie umiem się
skupić. Składową wszystkich koncepcji był egoizm w ogólnym rozrachunku i
czytając parę komentarzy dotyczących dramatu, jaki rozgrywa się wysoko w górach,
utwierdziło mnie w przekonaniu, że to dobra ścieżka i że jednocześnie nie
uwolnię się od tematyki aktualnych wydarzeń. Cieszę się też, że nie skończyłam
tego tekstu wczoraj, za dużo emocji w nim się kotłowało. Nie jestem wspinaczem,
himalaistą tym bardziej, nie skaczę ze spadochronem (choć to jedno z moich
marzeń), nie zjeżdżam na snowboardzie z wysokich szczytów - nie uprawiam
sportów ekstremalnych. Ale jestem człowiekiem i staram się wejść w skórę
drugiego człowieka, żeby go zrozumieć, popatrzeć z innej perspektywy.
NANGA PARBAT WOŁA...
Wczoraj jeszcze toczyła z się walka z czasem o życie Tomasza
Mackiewicza, który wyruszył po raz kolejny zdobywać Nanga Parbat. Dziś już wiadomo, że
będzie na zawsze należał do swojej góry. Nie znam człowieka, wiem czym się zajmuje,
co go jara, dziś też przypadkiem dowiedziałam się, że faktycznie kiedyś jarał…niekoniecznie
się wspinaczką. Ale ten sport go uratował, stał się głównym celem życia,
powodem do kształtowania charakteru. Szczerze podziwiam ludzi z pasją, wiem, że
potrafi ona zdominować życie jak hazard, szczególnie ta podlewana adrenaliną.
Wiem też, ze jeśli decydujesz się na bycie z człowiekiem „opętanym”, to ze
wszelkimi jego konsekwencjami i ryzykiem.
AKCJA RATUNKOWA
Trochę przydługi ten wstęp i jakoś naokoło mi to idzie, więc
prosto z mostu. Jest mi niezmiernie przykro z postawy dużej części komentujących
ludzi (czy raczej „ludzi”) w Internecie akcję ratunkową i osobę sportowca. Boli
mnie, kiedy czytam, że uprawia drogie hobby za czyjeś pieniądze, że akcja
ratunkowa jest za nasze pieniądze i jakim prawem mamy finansować czyjeś
fanaberie, że po co tam szedł, że jak można było się nie przygotować na ewentualność
porażki (serio myślicie, że wchodząc tam po raz kolejny, nie był przygotowany?)
itd. A ja się pytam tej grupy ludzi, a propos tej sytuacji, skąd w Was tyle egoizmu?
Siedzimy bezpieczni, w ciepełku, z herbatką, tudzież browarkiem i komentujemy,
oczywiście, wolny kraj, wolność słowa, wolno nam. Tyle, że popatrzmy na to
z innej strony. Odnieśmy to do każdej innej sytuacji, niekoniecznie tej konkretnej, chodzi o wejście w czyjąś skórę docelowo. Pomyślcie wszyscy hejtujący
w Internecie, że to Wasz mąż, dziecko, dziadek. Prawda, że już zmieniamy ton? Łatwo się ocenia i mówi o kimś obcym, na zimno, a propos czegoś, co nas nie dotyczy. Nie zrobilibyście wszystkiego, co w Waszej mocy, żeby uratować bliską osobę, bez względu na to, czy ma fanaberie, czy nie? Czy żałowalibyście pieniędzy wtedy? Z resztą jak można mierzyć życie ludzkie, miarą pieniędzy? A tu hejt głównie o pieniądze poszedł. Dopiero na drugim miejscu mówiono
o nieodpowiedzialności, braku myślenia o rodzinie, dzieciach.
z innej strony. Odnieśmy to do każdej innej sytuacji, niekoniecznie tej konkretnej, chodzi o wejście w czyjąś skórę docelowo. Pomyślcie wszyscy hejtujący
w Internecie, że to Wasz mąż, dziecko, dziadek. Prawda, że już zmieniamy ton? Łatwo się ocenia i mówi o kimś obcym, na zimno, a propos czegoś, co nas nie dotyczy. Nie zrobilibyście wszystkiego, co w Waszej mocy, żeby uratować bliską osobę, bez względu na to, czy ma fanaberie, czy nie? Czy żałowalibyście pieniędzy wtedy? Z resztą jak można mierzyć życie ludzkie, miarą pieniędzy? A tu hejt głównie o pieniądze poszedł. Dopiero na drugim miejscu mówiono
o nieodpowiedzialności, braku myślenia o rodzinie, dzieciach.
DEKALOG NIE-EGOISTY
Po drugie najważniejsze – to jest człowiek i jego życie
balansujące na krawędzi, nieważne, czy Twój syn, czy obcy człowiek, życie to
życie, ma taką samą wagę. Dziwi mnie, że ludzie o tym tak często zapominają.
Po trzecie – wejdźmy w skórę samego Tomka, chorego,
wycieńczonego, człowieka, który został tam zupełnie sam, w bardzo złym stanie,
czekał na ratunek, który na pewno miał śmierć przed oczami. Nie wiem, czy tak było, czy był świadomy, czy nie, co się z nim dzieje, ale kiedyś ktoś mi powiedział, że najgorszą rzeczą jest umierać
w samotności. Nie ból, cierpienie, wiek, czy sposób śmierci, ale samotność jest
najstraszniejszą zmorą.
Po czwarte – jak myślicie, co czuje żona, która fizycznie
nie może tam wejść i go przynieść na plecach do domu, czytająca, że życie jej
męża jest niewarte, żebyśmy płacili za akcję, która być może go uratuje. Jak
się czują jego dzieci? Tak trudno naprawdę zastanowić się przez chwilę zanim
zacznie się paplać jęzorem na lewo
i prawo? A no i a propos dzieci, zgadzam się, że posiadanie dziecka to ogromna odpowiedzialność i poświecenie, i że trzeba unikać sytuacji ryzykownych, żeby nie osierocić maluchów. Tylko wiecie co, wtedy nie trzeba by wychodzić z domu, tragedia może stać się nawet pod drzwiami klatki schodowej. Rozumiem argumenty, że powinien zrezygnować z wypraw, ale rozumiem też, że to dla niego było tlenem. Bez tlenu nie da się oddychać. Nie oceniam go, sama mam dziecko, boję się o niego każdego dnia, ale mam też pasje, notabene bardzo bezpieczne,
i wiem, że gdyby ktoś mi to zabrał, byłabym półmartwym człowiekiem.
i prawo? A no i a propos dzieci, zgadzam się, że posiadanie dziecka to ogromna odpowiedzialność i poświecenie, i że trzeba unikać sytuacji ryzykownych, żeby nie osierocić maluchów. Tylko wiecie co, wtedy nie trzeba by wychodzić z domu, tragedia może stać się nawet pod drzwiami klatki schodowej. Rozumiem argumenty, że powinien zrezygnować z wypraw, ale rozumiem też, że to dla niego było tlenem. Bez tlenu nie da się oddychać. Nie oceniam go, sama mam dziecko, boję się o niego każdego dnia, ale mam też pasje, notabene bardzo bezpieczne,
i wiem, że gdyby ktoś mi to zabrał, byłabym półmartwym człowiekiem.
Po piąte – nie oceniaj! Nie oceniaj, nie oczerniaj jeśli nie
znasz sytuacji
w szczególe, nie znasz motywów, jeśli Twoja empatia jest na poziomie ameby.
w szczególe, nie znasz motywów, jeśli Twoja empatia jest na poziomie ameby.
Po szóste – słuchaj. Słuchaj ludzi, a nie tylko mów o sobie,
nie zaczynaj 9 na 10 wypowiedzi od „ja”. Nie zasypuj ludzi, swoimi problemami
oczekując dogłębnej analizy każdego z tych najdrobniejszych, rzucając w zamian
na Twoje rozterki „nie przejmuj się”, „będzie dobrze”, „ no przykre ale ja…”
Dalai Lama powiedział kiedyś bardzo mądre zdanie: Kiedy mówisz, powtarzasz
jedynie to, co już wiesz. Gdy zaś słuchasz, masz szansę nauczyć się czegoś
nowego.
Po siódme – nie pouczaj. Jeśli nie byłeś na czyimś miejscu,
nie doświadczyłeś podobnej przynajmniej sytuacji, zamknij dziób i daruj sobie
hipotetyczne porady. Jestem wybitnie uczulona na złote porady i na typy „nie
znam się, ale się wypowiem”. Jeśli proszę o radę, to znaczy, że jak najbardziej
chcę, żebyś gadał/gadała do woli, byle z
sensem, ale jeśli nie pytam, co sądzisz na temat przeróżnych aspektów MOJEGO
życia, czy decyzji, to łaskawie, nie odpowiadaj na niezadane pytanie, bo gówno
mnie obchodzi, co Ty byś zrobił/zrobiła na moim miejscu. A tu widzę, rząd specjalistów, którzy doskonale wiedzą, jak zachowaliby się na miejscu Tomka i doskonale wiedzą, co powinien robić, bądź nie, ze swoim życiem. To JEGO życie, JEGO decyzje.
Po ósme -…
"...MIMO ŚWIATA, KTÓRY KOCHA I RANI NAS DZIEŃ W DZIEŃ, GDZIEŚ NA SZCZYCIE GÓRY, WSZYSCY RAZEM SPOTKAMY SIĘ..."
Ten niedokończony dekalog, zaczął układać mi się w głowie
wczoraj w nocy, oparłam go na dramacie, który się rozgrywa, bo starałam się
zrozumieć, te głosy, których jednak nie potrafię zaakceptować, bo wykraczają
one poza moje rozumienie człowieczeństwa. Ale jak na niego patrzę, to gdyby
każdy Egoista zastosował, choćby zasadę – nie oceniaj, jeśli nie byłeś w danej
sytuacji, ale okaż odrobinę empatii, byłoby więcej ludzkich ludzi na świecie.
Ekipa ratunkowa wykonała świetną robotę, dokonali wielkiej rzeczy, zmobilizowali
się błyskawicznie i podjęli duże ryzyko, żeby ratować inne życie. Czuję pod
skórą, choć jeszcze w Internet nie zaglądałam, że znów znajdzie się grupa
teoretyków, oceniająca ich decyzję o zakończeniu akcji ratunkowej. Oceny i
komentarze są
w tej sytuacji bezcelowe. Gdybanie i rozprawianie nad decyzjami innego człowieka - kompletnie pozbawione sensu.
w tej sytuacji bezcelowe. Gdybanie i rozprawianie nad decyzjami innego człowieka - kompletnie pozbawione sensu.
Jest mi tak okropnie żal... Mam gęsią skórkę, jak piszę to
zdanie, ale mam nadzieję, że Tomasz Mackiewicz odszedł w objęcia góry jako
człowiek spełniony.
Tego badz pewna. Tego ostatniego zdania. :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń