MÓWISZ MI
Mówisz mi, że Twoje dziecko nie reaguje jak je wołasz,
zajęte zabawą albo oglądaniem bajek. Powtarzasz sto razy żeby teraz posprzątało
zabawki albo wyłączyło bajkę, a ono złości się, że teraz nie może bo wieża z
klocków nieskończona, a za chwilę okaże się czy strażak uratował tego kota
uwięzionego na drzewie i świat mu się zawali jak ten kotek tam zostanie, a ono nie będzie
wiedziało co z nim. Mówisz, że irytuje Cię, że ono nie słucha, olewa Twoje
prośby, jest niegrzeczne i nieposłuszne.
MÓWIĘ CI, ŻE...
A ja Cię pytam, czy Ty zawsze na każde jego zawołanie
odrywasz się od pracy, garów, sprzątania, książki, filmu? Czy jak prosi,
żebyś z nim TERAZ oglądała książeczkę,
to wyłączasz wiadomości w połowie i idziesz? Czy nie jest tak, że Twoim
ulubionym słowem jest „zaraz” trwające bardzo długo, albo zanikające
w nieskończoności?
w nieskończoności?
A wiesz, powiem Ci więcej – dzieci naśladują zachowania
rodziców, emocje łączą z daną sytuacją, przejmują schemat, bo jest to
przerażające, ale Wy jesteście dla nich jedynym wzorcem jeśli o reakcje na sytuacje
chodzi, niestety nie jest to wyssane z mlekiem matki. A szkoda, co?
Złościsz się, że dziecko robi Ci aferę w sklepie bo nie
chcesz mu kupić, tego co obiecałaś w
domu, żeby mieć święty spokój i ono w końcu założyło te cholerne buty
i znalazło się po drugiej stronie drzwi.
i znalazło się po drugiej stronie drzwi.
A czy wiesz, że ta afera w sklepie to Twoja wina? Obiecałaś,
złamałaś słowo,
w mózgu dziecka zakodowane: „Mama kłamie, ja również mogę, więcej się nie nabiorę”.
w mózgu dziecka zakodowane: „Mama kłamie, ja również mogę, więcej się nie nabiorę”.
Po raz kolejny wyrywasz mu paczkę ciastek, czekoladę,
wylewasz colę do zlewu wśród histerycznych wrzasków. Zabraniasz mu tego
spożywać, bo to niezdrowe
i nie wolno. Ale sama żresz te cholerne ciastka i zapijasz colą obiad w pośpiechu.
A pytającym z żalem oczom odpowiadasz, że dorośli mogą robić co chcą,
a dzieciom nie wolno.
i nie wolno. Ale sama żresz te cholerne ciastka i zapijasz colą obiad w pośpiechu.
A pytającym z żalem oczom odpowiadasz, że dorośli mogą robić co chcą,
a dzieciom nie wolno.
Maluch ucząc się jeść samodzielnie, chce próbować
wszystkiego co masz na talerzu. Jeśli założyłaś, że nie wolno mu czekolady,
sera pleśniowego, czy surowego mięsa to na litość boską nie żryj tego na jego
oczach! Zjedz w łazience, na pralce czy pod umywalką, obojętne.
Liczy się przykład, własna konsekwencja i samodyscyplina.
MACIERZYŃSTWO TO POŚWIĘCENIE
I WYRZECZENIA
Oburzysz się, czemu masz wszystko podporządkowywać dziecku,
nawet swój talerz obiadowy, że to niesprawiedliwe i niehumanitarne. Ano cóż ja
Ci odpowiem – macierzyństwo to poświęcenie i wyrzeczenia J Te kulinarne również J Czekoladę jesz całe
życie, czym jest te parę miesięcy ciekawości dziecka wobec Twojej całej
wieczności, hmm? Chcesz to jedz, ale kiedy nie widzi J Nie bądź hipokrytką i świnią J
Bo mówienie dziecku, że coś jest złe, a potem robienie tego
własnoręcznie jest świństwem. Tym bardziej, ze maluch eksperymentuje i to jest
jego natura, nie zabraniaj mu poznawać i smakować świata, ale usuwaj ukradkiem
te rzeczy,
o które nie chcesz, żebyście się wzajemnie potykali.
o które nie chcesz, żebyście się wzajemnie potykali.
Mówisz, że Twoje dziecko krzyczy na Ciebie, tupie, płacze,
wrzeszczy. To jest jeden z moich grzechów, z którymi walczę od początku – nie
podnoś głosu na dziecko, chyba, że sytuacja zagraża jego życiu i zdrowiu. Nie
podnoś głosu na partnera, nie kłóć się w obecności dziecka, nie pluj jadem, nie
rozsiewaj złej energii wokół. Dziecko szybko zrozumie, zż to normalny sposób
komunikacji
i skopiuje na swoje życie. Podnoszenia głosu na moje dziecko, oduczyło mnie…moje dziecko. Jak był młodszy, a ja u skraju i w końcu podnosiłam głos, to patrzył na mnie przerażony, dwie tego typu sytuacje zmroziły mi krew w żyłach, bo nie chcę żeby mój syn się mnie bał. Walczyłam i walczę ze sobą, gdyż jestem nerwowym tworem, ale teraz mój sprytny syn jak na niego podnoszę głos, sam mnie karci mówiąc „Mama!” z osobliwym akcentem karcąco-przypominającym J Nie krzyczymy na siebie w domu z partnerem, nie kłócimy się spektakularnie, od małego syn nauczył się spokojnego tonu i braku wrzasków, zwyczajnie boi się krzyku, więc mam podwójną motywacje do opanowania nerwów.
i skopiuje na swoje życie. Podnoszenia głosu na moje dziecko, oduczyło mnie…moje dziecko. Jak był młodszy, a ja u skraju i w końcu podnosiłam głos, to patrzył na mnie przerażony, dwie tego typu sytuacje zmroziły mi krew w żyłach, bo nie chcę żeby mój syn się mnie bał. Walczyłam i walczę ze sobą, gdyż jestem nerwowym tworem, ale teraz mój sprytny syn jak na niego podnoszę głos, sam mnie karci mówiąc „Mama!” z osobliwym akcentem karcąco-przypominającym J Nie krzyczymy na siebie w domu z partnerem, nie kłócimy się spektakularnie, od małego syn nauczył się spokojnego tonu i braku wrzasków, zwyczajnie boi się krzyku, więc mam podwójną motywacje do opanowania nerwów.
Na tym przykładzie u nas świetnie wyszło to kalkowanie
zachowań rodziców. Poza tym jeszcze jedna rzecz – jeśli maluch jeszcze nie
mówi, to naturalne dla niego, że jeśli nie zwracasz na niego uwagi to zaczyna
się dopominać wrzaskiem, krzykiem i płaczem (o płaczu dziecka pisałam tutaj:)) , nie o konkretną rzecz, którą
chciał, a o uwagę. My gdybyśmy mogli również pewnie wrzeszczelibyśmy
i tupali, kiedy ktoś nas nie słucha i ignoruje.
i tupali, kiedy ktoś nas nie słucha i ignoruje.
NIE PRZEKLINAJ PRZY DZIECKU!
Od dziecka słyszę głównie, że nie wolno przy dzieciach
przeklinać, bo się nauczą. Ciekawe, że w przypadku wszelkich innych aspektów,
ta zasada rzadko obowiązuje, jakby soczyste i dosadne wulgaryzmy były
najstraszniejszymi rzeczami na świecie, których mogłyby nauczyć się od nas
dzieci ;)
A prawda jest taka straszliwa, że od chwili ich pierwszego
krzyku jesteśmy dożywotnio inwigilowani ich małymi oczkami, każdy nasz krok,
zachowanie, postawa może być wykorzystany przeciwko nam w osobie naszego
podopiecznego. Trochę przerażające, co? Maluch widząc jak reagujesz na różne
sytuacje, obserwując Twój stosunek do innych ludzi, Twoje zachowania, gesty,
słowa bardzo szybko czyni z tego kalkę i wprowadza w życie. Możesz sto razy mówić, że na czerwonym świetle się nie przebiega, i przebiegać z nim na tym
„ciemnozielonopomarańczowym” pokazując mu, że niby nie wolno, a jednak czasem
można, więc nie dziw się kiedy kompletnie Cię nie słucha, skoro robisz mu wodę
z mózgu, ale możesz powiedzieć raz i konsekwentnie sama przestrzegać ustalonej
zasady i ono również przejmie to jako coś naturalnego.
Uwierz w małego człowieka!
J
Nie musisz go na
każdym kroku pouczać, wystarczy, że będziesz żyć tak jakbyś chciała żeby Twoje
dziecko funkcjonowało, a ono bezboleśnie przejmie te zachowania jako naturalne.
_____________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)
Choćby nie wiem jak się starać, zawsze wina spada na rodzica...
OdpowiedzUsuńDobrze napisany post, jednak należy również pamiętać, że rodzice to też ludzie a dziecko jest dzieckiem i nie zawsze da się z nim polemizować ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, w takich sytuacjach często zwracam uwagę na postawę rodziców i uważam, ze w pierwszej kolejności powinni szukać winy w sobie ;)
OdpowiedzUsuńSama prawda. Modelowanie to najsilniejszy proces uczenia się.
OdpowiedzUsuń