WIELOWYMIAROWOŚĆ POSTACI
Kiedy mamy do czynienia z tak wielowymiarową postacią jak
bohaterka dramatu Tennessee Williams – Blanche, uświadamiamy sobie fakt, że
niemożliwym jest ocenić jednoznacznie stojącą przed nami kobietę.
A bardzo często społeczeństwo zapomina o tym, rzucając pochopnymi ocenami w swych braci i siostry. Nie widząc belki w swoim oku, rzuca kamieniami w stronę bliźnich. A istota człowieka nie jest jednopłaszczyznową strukturą (nie jesteśmy albo tylko dobrzy i prawilni, albo wyłącznie źli i niemoralni) jest mozaiką pierwiastków dobrych, złych bądź bliżej nieokreślonych w swej barwie. A skoro wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej materii, kto dał Ci prawo, nędzniku, do sądzenia innych?
A bardzo często społeczeństwo zapomina o tym, rzucając pochopnymi ocenami w swych braci i siostry. Nie widząc belki w swoim oku, rzuca kamieniami w stronę bliźnich. A istota człowieka nie jest jednopłaszczyznową strukturą (nie jesteśmy albo tylko dobrzy i prawilni, albo wyłącznie źli i niemoralni) jest mozaiką pierwiastków dobrych, złych bądź bliżej nieokreślonych w swej barwie. A skoro wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej materii, kto dał Ci prawo, nędzniku, do sądzenia innych?
KONTROWERSJE
Postaci kontrowersyjne są niezwykle wartościowe i użyteczne,
szczególnie w przybytku, który karmi ducha i prowokuje refleksje. Poprzez
przejaskrawienia i hiperbolizację pewnych cech czy zachowań nie pozwalają o
sobie zapomnieć, lub przejść obok obojętnie, gdyż w założeniu powinny być
katalizatorem autorefleksji widza siedzącego wygodnie
w fotelu. Pomijając już fakt, że każdy z nas jest materią złożoną, to do szczerego śmiechu doprowadzają mnie komentarze w przerwie spektaklu „ Jak ona mogła tak zrobić?", „Ja nigdy bym się tak nie zachował/zachowała". Nie? A skąd wiesz Drogi Widzu, skoro nie zostałeś postawiony w takiej sytuacji? Nie wiesz, jakie emocje i instynkty by wtedy wzięły górę. W teatrze postać jest bardzo skrupulatnie budowana, niemal na talerzu podawana jest motywacja i skutki działań. W życiu nie jest to takie proste i jasne, dlatego zanim, Drogi Widzu, mianujesz się sędzią najwyższym i zaczniesz rzucać kamieniami, włącz bieg wsteczny, przypomnij sobie, że nie wszystko jest czarne albo białe i nie zawsze co wydaje się być czarne jest czarne i na odwrót. A przede wszystkim, pozbądź się poczucia o swojej nieomylności
w ocenie oraz wszechwiedzy na swój temat.
w fotelu. Pomijając już fakt, że każdy z nas jest materią złożoną, to do szczerego śmiechu doprowadzają mnie komentarze w przerwie spektaklu „ Jak ona mogła tak zrobić?", „Ja nigdy bym się tak nie zachował/zachowała". Nie? A skąd wiesz Drogi Widzu, skoro nie zostałeś postawiony w takiej sytuacji? Nie wiesz, jakie emocje i instynkty by wtedy wzięły górę. W teatrze postać jest bardzo skrupulatnie budowana, niemal na talerzu podawana jest motywacja i skutki działań. W życiu nie jest to takie proste i jasne, dlatego zanim, Drogi Widzu, mianujesz się sędzią najwyższym i zaczniesz rzucać kamieniami, włącz bieg wsteczny, przypomnij sobie, że nie wszystko jest czarne albo białe i nie zawsze co wydaje się być czarne jest czarne i na odwrót. A przede wszystkim, pozbądź się poczucia o swojej nieomylności
w ocenie oraz wszechwiedzy na swój temat.
NIE WSZYSTKO JEST CZARNE ALBO BIAŁE
Trochę psychologii na wstępie tytułem refleksji nad
postaciami spektaklu
w reżyserii Dariusza Starczewskiego. W zasadzie ciężko się od takich refleksji powstrzymać, „podsłuchując" opinie i relacje na gorąco uczestników przedstawienia, tego czy każdego innego, w którym pojawia się postać z gatunku tych ciemnych, ale którą ciężko zaszufladkować. Tu przypomina mi się szkolna tablica podzielona na połowę, gdzie na jednej
z nich oceniało się bohatera jako postać negatywną, a na drugiej – pozytywną i ileż było dyskusji przy końcowej ocenie.
w reżyserii Dariusza Starczewskiego. W zasadzie ciężko się od takich refleksji powstrzymać, „podsłuchując" opinie i relacje na gorąco uczestników przedstawienia, tego czy każdego innego, w którym pojawia się postać z gatunku tych ciemnych, ale którą ciężko zaszufladkować. Tu przypomina mi się szkolna tablica podzielona na połowę, gdzie na jednej
z nich oceniało się bohatera jako postać negatywną, a na drugiej – pozytywną i ileż było dyskusji przy końcowej ocenie.
Przechodząc już do samego „Tramwaju zwanego pożądaniem" wystawianego na deskach Teatru Bagatela, trzeba przyznać, że nawet postać siostry Blanche – Stelli, wydawałoby się mało
wyrazista
i dość jednoznaczna w swej barwie, wcale takowa nie jest... a nawet jej ordynarny mąż, nie jest skończonym bydlakiem. Jednakże, niezaprzeczalnie kolorytu sztuce nadała fenomenalna Magdalena Walach (w roli Blanche), cudowna, plastyczna, aktorka tysiąca min, gestów i głosów, niezwykle emocjonalna, przekonująca, przesiąknięta do szpiku kości neurotyczną oraz rozchwianą emocjonalnie bohaterką, w której ciało wchodzi.
i dość jednoznaczna w swej barwie, wcale takowa nie jest... a nawet jej ordynarny mąż, nie jest skończonym bydlakiem. Jednakże, niezaprzeczalnie kolorytu sztuce nadała fenomenalna Magdalena Walach (w roli Blanche), cudowna, plastyczna, aktorka tysiąca min, gestów i głosów, niezwykle emocjonalna, przekonująca, przesiąknięta do szpiku kości neurotyczną oraz rozchwianą emocjonalnie bohaterką, w której ciało wchodzi.
DRAMATY BLANCHE
Fabuła jest powszechnie znana, choćby z kultowego filmu z
Marlonem Brando z 1951 roku. Właściwie cała akcja opiera się na odwiedzinach
Blanche, która przybywa z wizytą do dawno niewidzianej siostry. W trakcie
dowiadujemy się o fragmentach z jej życia, o utracie rodzinnego majątku, na jaw
wychodzą kłamstwa i tajemnice, ale równolegle obserwujemy pożycie małżeńskie
Stelli i Stanleya, które bardziej zakrawa o patologię niż idyllę, choć sama
Stella twierdzi, że wszystko jest w porządku i Stanley jest po prostu czasem
bardziej porywczy. W ocenach również. Od przekroczenia progu jego domu, Blanche
zostaje przez niego sklasyfikowana jako wyniosła dama i oszustka. W dalszej
części kobieta poznaje Mitcha i upatruje w nim swoją ostoję na przyszłość,
jednak mężczyzna uświadomiony przez Stanleya, w kwestii niechlubnej przeszłości
wybranki (romans z uczniem, rozwiązły tryb życia po utracie posady
nauczycielki) – porzuca ją. Ona ostatecznie popada w rozpacz i obłęd, który
dobitnie wybrzmiewa
w ostatniej scenie.
w ostatniej scenie.
REWELACYJNA WALACH
Być może przez to, że akcja nie jest zbyt dynamiczna, a
właściwy spektakl dokonuje się na poziomie emocji, pierwsza część może nużyć.
Sztuka nabiera tempa tak naprawdę w okolicach finału, a elektryzującym
przeżyciem, czy wręcz obudzeniem z letargu jest występ Renaty Przemyk, w
epizodzie Meksykanki, która śpiewa żałobną pieśń. Jej głos fruwający po teatrze
w połączeniu z jej postacią otuloną czernią i przypominającą widmo
z zaświatów, powoduje dreszcze. Wydaje mi się, że cały spektakl, można by zamknąć w połowie czasu, który został na niego przeznaczony, poprzez skrócenie pierwszej części i raczej całe przedsięwzięcie niewiele by na tym straciło, a na pewno nie umniejszyłoby roli Walach. To była jej sztuka
i wymagająca rola, której sprostała bez zarzutu.
___________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)
w połączeniu z jej postacią otuloną czernią i przypominającą widmo
z zaświatów, powoduje dreszcze. Wydaje mi się, że cały spektakl, można by zamknąć w połowie czasu, który został na niego przeznaczony, poprzez skrócenie pierwszej części i raczej całe przedsięwzięcie niewiele by na tym straciło, a na pewno nie umniejszyłoby roli Walach. To była jej sztuka
i wymagająca rola, której sprostała bez zarzutu.
___________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)
Jak ja dawno nie byłam w teatrze... Chętnie wybrałabym się na tą sztukę.
OdpowiedzUsuń