Pytanie nr 1- jakimi uczuciami darzysz osobę, której się boisz?
Pytanie nr 2 - jeśli w stanie zastraszenia robisz to, co ta osoba Ci karze, to czy robisz to ze strachu, czy może jednak szacunku, a może własnych przekonań
i uczuć?
SZANUJ DZIECKO SWOJE!
Nie wydają Wam się, jako ludziom dorosłym, te pytania trochę retoryczne?Nie wydaje Wam się, że w odniesieniu do relacji dorosły-dziecko, rodzice patologicznie mylą strach z szacunkiem?
A wiecie, że zastraszanie to wciąż niestety bardzo popularna metoda wychowawcza, w której to de facto rodzic na starcie odnosi swoją największą porażkę, bo myśli, że manewrując strachem dziecka, zyska szacunek i autorytet.
A to kompletnie nie tędy droga.
Jeśli stosujesz te praktyki to wiedz, że Twoje dziecko nie jest super grzeczne, bo tak wspaniale go wychowujesz i tak bardzo Cię człowieku szanuje, ale po prostu się Ciebie boi, a co za tym idzie – w dorosłym życiu również będzie u niego dominował strach w kontaktach międzyludzkich. Tą swoją kretyńską budową autorytetu niszczysz prawdziwą więź, odsuwasz dziecko, które w przypadku problemów, czy zagubienia w życiu nie przyjdzie do Ciebie, poszuka pomocy
i zrozumienia u obcych, albo na kozetce psychoterapeuty. I tu dotkliwie ponosisz największą porażkę Rodzicu – budując swój autorytet na strachu i przewadze siły, budujesz mur nie do przeskoczenia. Szacunku możesz nauczyć dziecko jedynie swoim przykładem – szanując je.
BĄDŹ CIERPLIWYM PRZEWODNIKIEM
Posłuszeństwa uczyć też nie polecam, nie jesteś nikim ważniejszym od tej małej istoty, żeby miała Ci być posłuszna. Ucząc ślepego posłuszeństwa, wychowujesz bezwolną istotę, którą łatwo podporządkować może i wykorzystać np. szefw pracy, stanie się idealną ofiarą dla silniejszego partnera, dla oprawcy na ulicy, nie będzie potrafiła odmówić nikomu ani obronić swoich granic. Prawda jest taka, że wychowując posłuszne dziecko, ułatwiasz życie sobie, jednocześnie niszcząc jego świat i depcząc jego odrębność i poczucie własnej wartości.
Nie wpadaj w tę pułapkę – Ty masz być dziecka przewodnikiem, a nie jego panem i władcą.
Masz mu dawać niezbędne do życia narzędzia i pokazywać jak iść szlakiem
i pokonywać przeszkody, których dziecko samo nie jest w stanie jeszcze opanować. Masz iść z nim ramię w ramię, trzymać za rękę kiedy się boi, nieść na plecach jeśli sił braknie i stawiać na nogi motywacją, po to, żeby w pewnym momencie puścić je wolno, pozwolić iść samemu i być spokojnym o to, że sobie poradzi, a w razie życiowych burz przyjdzie po wsparcie, do Ciebie - przewodnika. Twoją rolą jest uczyć jak pokonywać ograniczenia i lęki, a nie piętrzyć w dziecku kolejne i kolejne. O przewodnictwie w rodzinie wspaniale pisze z kolei mój literacki przewodnik po macierzyńskim świecie, Jesper Juul
w książce „Rodzic jako przywódca stada”. Książka niewielkich rozmiarów, za to wielka w treść. Polecam ku refleksji.
NIE OCENIAJ, NIE SZUFLADKUJ
Wiele stron autor poświęca też pojęciu dziecka "niegrzecznego". Epitet ten jest bardzo krzywdzący, bo pojęcie takie w ogóle nie powinno funkcjonować, gdyż na starcie szufladkuje człowieka. A to, co ludzie nazywają dzieckiem niegrzecznym jest zwykłym procesem rozwojowym i to uzależnionym od temperamentu malucha. Dzieci z natury spokojne i ciche przechodzić mogą te gwałtowne zmiany zupełnie inaczej niż dzieci energiczne i głośne. Poza tym wszystkie zachowania wydające się niewłaściwe są tak naprawdę oznaką jakichś brakóww potrzebach emocjonalnych bądź zbyt dużą burzą emocjonalną, nad która dziecko samo jeszcze nie umie zapanować.
WŁADCA I PODDANY - NIE TĘDY DROGA DO ZDROWEJ RELACJI
NIE NISZCZ DZIECKA SWEGO LECZĄC WŁASNE KOMPLEKSY
Wyrażanie własnego zdania, głośne „nie”, awanturniczy sprzeciw nie jest niczym złym, niegrzecznym, nienaturalnym. To najzwyklejsza obrona własnej godnościi granic małej istoty. Nieustanne strofowanie, ignorowanie emocji i zdania odmiennego od naszego, straszenie, dostosowywanie do powszechnych ram, które niekoniecznie są właściwe prowadzi do złamania malucha i wielu rodziców do tego dąży, żeby pokazać kto jest silniejszy i ma władzę, tylko tu wchodzimy już w ogromne kompleksy i problemy rodzica, którego…ktoś wcześniej złamał.
„Zawsze kiedy dziecko próbuje chronić swoją integralność, ma
po temu dobry powód. Kiedy więc wchodzicie z nim w konflikt i przepychankę, kto
może więcej, kto komu rozkazuje – czyli w potyczkę o władzę – jest tak dlatego,
że pragniecie władzy nad nim, a ono próbuje obronić swoją integralność, na
którą składa się także jego godność. Dzieci wcale nie chcą mieć władzy na
rodzicami, ale bardzo dużą wagę przykładają do własnej autonomii i osobistych
granic. Będą tak długo o nie walczyć, aż zostaną złamane i ostatecznie
upokorzone.”
[J. Juul "Rodzic jako przywódca stada"]
Nie odbierajcie godności tylko ze względu na swoja przewagę tym, którzy mają do tego takie samo prawo. Dzieci bezgranicznie ufają i kochają
swoich rodziców, zniszczone i podeptane zaufanie i godność malucha, skutkują
okaleczeniem człowieka na całe życie, a chyba nie o to chodzi. Zdominować i
podporządkować to pójście na łatwiznę i brak wyobraźni. O wiele trudniej jest
działać tak, żeby ukształtować zdrowego i szczęśliwego człowieka, a przecież to
chyba powinno być marzeniem każdego rodzica. Trud się
opłaci, a spełnienie tego najważniejszego marzenia jest na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba chcieć po nie sięgnąć [J. Juul "Rodzic jako przywódca stada"]
STAŃ OBOK, A NIE PONAD
i wykonać kawał ciężkiej roboty. Owoce tej pracy jednak są bezcenne.
__________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)
Mądrze napisane
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem przewodnikiem. Syn już dorosły, zawsze dotrzymuję mu kroku. Jak był młodszy pozwalałam mu się uczyć na własnych błędach. Myślę, że to skutkuje
OdpowiedzUsuń