CO WSPÓLNEGO MA MASOCHIZM Z ADRENALINĄ?
Wiecie jak nazwać taką ułomność, czy może raczej - skłonność - do
skakania na głęboka wodę, nie wiedząc jakie może być lądowanie? Ja nie wiem,
a
doświadczam jej na sobie co jakiś czas. Od najzwyklejszej paranoicznej fobii na
węże, która namawia mnie, żeby oglądać przez lekko uchylone powieki filmiki na youtube o najniebezpieczniejszych
wężach świata, dygocąc i wzdrygając się z powodu dziwnej mieszanki paniki,
adrenaliny, strachu i…chorej fascynacji, przez paraliżujący strach przed
tsunami
i utopieniem się, który z kolei popycha mnie do szukania coraz to ciekawszych
nagrań pokazujących zbliżającą się falę, aż po łapanie się za realizację
rzeczy, które są czasem czarną magią, które uaktywniają blokady w człowieku, których
przyszłość jawi się jako wielka niewiadoma, ale które tak pociągają, że idziesz na ślepo w to.
A może to masochizm?
Sama nie wiem,
ale skaczę na główkę odkąd pamiętam w wielu aspektach swojego dotychczasowego życia
– głowa jest cała, od roztrzaskania się czasem dzielą sekundy i milimetry, ale…adrenalina,
poczucie przeskoczenia kolejnej barykady, każe dalej wchodzić na trampolinę
i
skakać…a w trakcie lotu zastanowimy się nad alternatywami bezpiecznego
lądowania.
Z PŁYWANIEM U MNIE KIEPSKO
Trochę dużo tych metafor, ale nie umiem tego inaczej
zobrazować. Przychodzę do Was pierwszy raz w tym nowym roku, dla odmiany nie
z podsumowaniem
poprzedniego, ale opowiedzieć o zmianach jakie już się dokonały i o swoim
kolejnym skoku. Mam nadzieję, że tylko nie potłukę sobie tyłka o zamarzniętą taflę
lodu 😉
Robiąc szybki rekonesans dochodzę do wniosku, że moje życie
zawodowe
w większości składa się głównie z pływania w głębokich wodach, gdzie
nie czuję dna pod stopami i nie wiem ile jeszcze do brzegu, po prostu płynę,
choć z pływaniem u mnie kiepsko 😉
Ale załóżmy, że metaforycznie pływam wyśmienicie😊
CHOĆ METAFORYCZNIE NIENAJGORZEJ
Żeby nie przynudzać historią – moment, w którym tak bardzo
pragnęłam zmiany, całą energię skupiłam na szukaniu miejsca w
dziennikarsko-teatralnym świecie, był trochę przełomowy. Znalazłam to czego szukałam, ale…dlatego, że zaryzykowałam i
skoczyłam, bez większej wiedzy
i doświadczenia, ale z przeogromną chęcią, że piekielnie mnie to kręci i...jakoś dam radę. Pisanie i teatr to dla mnie było idealne połączenie.
Ale…kilka
lat potem potrzebowałam więcej. Tak, zachłanna baba!😊 Znów, chodząc z pomysłem bloga od długiego czasu i ogromnym lękiem przed „odkrywaniem się” na widok publiczny, skoczyłam! Nauki
przede mną było co niemiara, tutaj ścieżki były jeszcze bardziej nieznajome niż
w przypadku Dziennika Teatralnego, okazało się, że samo spisywanie myśli to kropla
w morzu
całej działalności blogowej.
Ale…nie żałuję i blog będzie oczywiście dalej funkcjonował, ale trochę zmieni formułę i częstotliwość publikacji, z racji tego, że nadarzyła się okazja, zaczęła pociągać mnie jeszcze wyższa trampolina, a dodatkowo mam współtowarzysza, który mi tam pomógł się wdrapać i…skoczył ze mną 😊
Tak, skok się już dokonał, lecimy pełni strachu i fascynacji jednocześnie, robimy co możemy, żeby się nie poobijać przy lądowaniu.
Maria Piękoś -Konopnicka dziękuję, że pociągnęłaś mnie w tę przygodę.
NO TO KLANG!
Kolejne wyzwanie to marzenia moich studenckich czasów – radio. Bardzo chciałam swego czasu pracować w radiu, pociągał mnie klimat, ludzie. No ale próbując znaleźć zatrudnienie w tej instytucji tuż po studiach, odbijałam się od słów „brak doświadczenia”, „brak nagrań”, a co gorsza...blokował mnie lęk przed mówieniem do ludzi. Co innego pisać do ludzi okrągłe zdania, układać je w najlepszą możliwą konstrukcję, poprawiać, udoskonalać, a co innego zasiąść przed mikrofonem i zacząć mówić - sensownie, na temat, ciekawie, wyraźnie, przede wszystkim płynnie, bo słuchacz może się bardzo szybko zmęczyć i zniechęcić.
I oto 10 lat później dostajemy autorską audycję o…teatrze! To, o czym pisałam do Was tutaj a propos spektakli i w Dzienniku Teatralnym może ewoluować ze słowa drukowanego w słowo żywe. Pełnia szczęścia? Z jednej strony tak, a z drugiej…blokada, brak doświadczenia, nigdy przecież nic takiego nie robiłam, nie na taką skalę, bardzo chciałam, ale wciąż…nie robiłam, do tego kwestie techniczne, realizacyjne, montaż…dobrze, że mąż na szczęście ogarnia techniczną stronę doskonale😉
No i skaczemy we dwie! We dwójkę zawsze raźniej 😊
Jak skończy się ten skok? Czy woda będzie bardzo głęboka i zimna? Okaże się już 29 stycznia o godzinie 16:15 na antenie Radia Klang, serdecznie zapraszam do odsłuchu, rozgośćcie się „między rzędami” 😉
http://radioklang.pl/miedzy-rzedami/
________
Jeśli spodobał Ci się tekst, uważasz, że komuś może się również spodobać, czy przydać - nie wahaj się, udostępnij i poślij dalej :) Masz pytania, bądź chcesz skomentować - pisz. Wpadaj jak najczęściej, a jeśli chcesz być na bieżąco, polub mój fanpage na fb i profil na instagramie :)
Do odważnych świat należy ;)
OdpowiedzUsuń