GORZKIE ŻALE Wkurza mnie ostatnio wiele rzeczy, może zbyt wiele, ale skoro siadłam do tekstu o poranku, a nie w nocy, to znaczy, że mój wewnętrzny pisarz nie dał rady czekać z wylaniem swoich „żali” do wieczora. Tak słucham, czytam i obserwuję i tak się we mnie przelewa i aż mi się ulało na temat macierzyństwa i matek wszelakich. Doznaję nieodpartego wrażenia, że świat staje się nagle czarno-biały, bezkompromisowy, okrutny i obrzydliwie przekłamany. Matka jest albo perfekcyjną panią domu, a jej "bombelek" to „zawsze” jest grzeczny i „nigdy” by tak nie zrobił, albo jest udręczoną męczennicą, która niesie swój krzyż niejako za karę tego, że ktoś jej dzieci w kapuście zostawił i kazał poświęcić się bez reszty temu „znalezisku”, gardząc pomocą np. partnera, bo przecież nikt tak pieluchy nie zmieni i nikt tak nie uśpi jak ona sama. ZA DUŻO LUKRU W LUKRZE Jedne walą ściemę co rusz, że ich dziecko to zawsze chodzi spać o 19, po przeczytaniu jednej księgi „Pana Tadeusza”...